Powered By Blogger

niedziela, 2 grudnia 2012

Na dobry początek

W życiu niemal każdego z nas przychodzi taki moment, w którym pragniemy wprowadzić jakieś zmiany w naszym dotychczasowym stylu życia. Najczęściej okazją do wprowadzania takowych zmian, albo próby ich wprowadzenia są najróżniejsze okrągłe rocznice. Któż z nas nigdy przy okazji nadchodzącego Nowego Roku nie ślubował sobie, że od nowego roku przechodzę na dietę, zacznę się odchudzać, zacznę regularnie trenować, podejmę się nauki angielskiego, rzucę palenie, czy jeszcze wielu innych postanowień. Najczęściej takie postanowienia kończyły się zanim jeszcze dobrze zaczęliśmy je realizować, a jednym z głównych powodów był brak odpowiedniej motywacji i silnej woli. Nie będę ściemniał, że u mnie było inaczej, bo oczywiście nie było. Witając 12 miesięcy temu mijający powoli rok obiecywałem sobie, że wezmę się za siebie, podejmę regularne treningi, zrzucę zbędne kilogramy .... i na obecankach się skończyło. Najgorsze w tym braku realizacji postanowień noworocznych jest fakt, że zawsze znajdziemy minimum sto powodów, które rzekomo uniemożliwiają nam rozpoczęcie realizacji tych postanowień. I tak mijają kolejne miesiące i nadchodzi Nowy Rok, a więc okazja do podejmowania kolejnych postanowień.
Dlatego najwyższy czas wybić sobie z głowy myślenie, że jakakolwiek okrągła data czy rocznica jest dobrym moementem do wprowadzania zmian w stylu życia. Najważniejsze jest znalezienie odpowiedniej motywacji do podjęcia trudu jakim bez wątpienia jest zmiana sposobu życia, do którego przyzwyczailiśmy się przez wiele lat. Dla mnie taką motywacją stało się zwyczajne wejście na wagę i spojrzenie na wynik jaki wskazał. Totalny szok. 125 kilogramów !!! Jednak waga nie stanowiła jedynego czynnika motywującego mnie do działania, bo przy wzroście 185 cm nie wyglądało to jeszcze zbyt koszmarnie. Nadmiar kilogramów zaczął niestety przekładać się także na codzienne życie. Wejście po schodach na drugie piętro powodowało u mnie sporą zadyszkę, a do tego dochodziło denerwujące uczucie ciągłego zmęczenia. Postanowiłem zacząć walkę z własnymi słabościami, czyli zamiłowaniem do obżerania się czym popadnie, zajadania każdego stresu słodyczami, picia hektolitrów popularnych napojów gazowanych i energetycznych. Oczywiście minęło sporo czasu zanim od planów przeszedłem do czynów. Pierwotnie zaplanowałem sobie wdrożenie planu treningowo - odchudzającego od urlopu wypoczynkowego, podczas którego wybrałem się na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Wydawało się, że moment wybrałem doskonale bo po zakończeniu pielgrzymki stwierdziłem, że w ciągu 6 dni na pielgrzymim szlaku ubyło mi dokładnie 5 kilogramów. Jednak jak już wspomniałem powyżej zawsze znajdzie się ze sto wymówek, żeby tylko odstąpić od realizacji założonego planu. Tym razem wymówka była jak najbardziej przekonująca, gdyż po pielgrzymce musiałem zająć się leczeniem odpażeń, otarć, odcisków, a więc nie paliłem się do podejmowania jakiegolwiek wysiłku. I niestety szybko powróciłem do starych nawyków i te zgubione 5 kilogramów wróciło już w październiku. I właśnie, gdy w dniu 21 października odkryłem ze zdumieniem, że znów ważę te cholerne 125 kilogramów miarka się przebrała. Znalazłem w internecie bardzo ciekawy 12 tygodniowy program treningowy i tego samego dnia zakupiłem zeszyt, w którym rozpisałem ten program na poszczególne dni. Realizację programu rozpocząłem w dniu 22 października i na dzień dzisiejszy mam za sobą już ukonczone 6 tygodni tego planu. O samym planie oraz efektach jego realizacji napiszę w kolejnym wpisie. Jedno tylko chcę w tym miejscu podkreślić, że najważniejsze w zmienianiu siebie jest znalezienie odpowiedniej motywacji, a później już tylko systematyczna praca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz