Powered By Blogger

poniedziałek, 10 grudnia 2012

I VIII tydzień treningowy można uznać za rozpoczęty

Wczoraj wieczorem termometr za oknem wskazywał dokładnie -16 stopni, a więc kładąc się spać byłem przygotowany do porannego mroźnego biegania. Jednak rzeczywistość okazała się przychylna i o 04:45 na termometrze widniału już "tylko" -10 stopni. Tradycyjnie więc ciepła herbatka, odpowiedni ubiór, ustawienie krokomierza i początek pierwszego dnia treningowego rozpoczynającego już ósmy tydzień z dwunastu, które przewiduje plan treningowy. Po wyjściu z mieszkania okazało się, że ten mróz aż taki straszny nie jest, gdy się odpowiednio ubierze. W dodatku padający i zalegający śnieg oraz brak wiatru spowodowały, że trudno było odczuć te 10 stopni na minusie. Dzisiaj w planie zaplanowano 35 minut biegu oraz dwie serie po 24 powtórzenia ćwiczeń sprawnościowych. W porównaniu do poprzednich dni treningowych dzisiaj problemem, chociaż oczywiście niezbyt wielkim, był stan chodników, w wielu miejscach oblodzonych i nie odśnieżonych. Oczywiście mogło to mieć wpływ na tempo mojeg biegu, ale nie decydujący. Staram się biegać podobnym treningowym tempem, czyli lekkim truchtem bez nagłych zrywów czy koniecznych na złapanie oddechu przestojów. Dzisiaj o dziwo mijałem co jakiś czas przechodniów, którzy w sposób co najmniej dziwny się za mną oglądali. Hm... chyba widok biegnącego w adidasach, spdniach dresowych, lekkiej kurteczce i kominiarce, w dodatku o tak wczasjen godzinie człowieka to nadal zimową porą widok niezbyt normalny, a swoją drogą o tej porze nie spotkałem przez te już VII tygodni biegania nikogo biegającego. Podczas 35 minut biegu pokonałem dystans blisko 4 kilometry biegnąc w tempie 3,87 km/h. Wykonałem 5721 kroków i spaliłem 447 kcal.

Jestem winien jeszcze krótkie podsumowanie VII tygodnia planu treningowego. W porównaniu do tygodnia poprzedniego zakończony w sobotę tydzień VII przyniósł utratę kolejnego kilograma wagi oraz ubytek 3 cm w pasie. Myślę, że jest to wynik naprawdę bardzo dobry zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że nie stosuję póki co żadnej konkretnej i ostrej diety - poza wyeliminowaniem słodyczy i napojów gazowanych - oraz to, że nie stosuję żadnych popularnych spalaczy tłuszczu typu l karnityna itp. W dodatku obciążenia treningowe póki co nie są jakimiś szalonymi, a okres zimowy nie sprzyja do bicia jakichś biegowych rekordów w kwestii tempa biegu i pokonywanego dystansu. Muszę podkreślić, że po VII tygodniach treningu wiele moich ubrań okazuje się zbyt szerokie, a paski do spodni wymagały dorobienia dziurek. Ponadto sporej zmianie uległo moje samopoczucie. Zniknęło jak ręką odjął uczucie zmęczenia, które jeszcze nie tak dawno towarzyszyło mi przy każdej niemal okazji do ruchu. Kondycja, której wcześniej de facto nie miałem, poprawiła się na tyle, że kończąc 35 czy 40 minut biegu wciąż czuję, że mam zapas sił, które pozwoliłyby przebiec dodatkowo jeszcze jakiś odcinek. Jestem naprawdę szczęśliwy, że udało mi się podjąć wysiłek realizacji tego 12 tygodniowego planu treningowego i to w dodatku w okresie jesienno zimowym. I mam nadzieję, że ani padający śnieg, ani siarczysty mróz tak jak do tej pory nie będzie przeszkadzł mi przez całą zimę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz