Na początek muszę się przyznać, że niestety ostatnie dwa tygodnie treningowe zawaliłem. Od początku moich regularnych treningów, czyli od października ubiegłego roku, poprawiłem kondycję i wydolność na tyle, że mogę już zacząć realizować ponad godzinne treningi biegowe. Dlatego też niemożliwe jest kontynuowanie przeze mnie porannych treningów, gdyż wiązałoby się to z koniecznością jeszcze wcześniejszego niż dotychczas wstawania, a tym samym wcześniejszej pory snu. Nie pozostało mi nic innego jak tylko przeniesienie treningów od poniedziałku do piątku na godziny wieczorne, a ranne wybieganie wykonywać w weekend. Niestety nie udało mi się tej zmiany wprowadzić z dobrym skutkiem i jak już wspomniałem na wstępie kolejne dwa tygodnie treningowe zawaliłem. Oczywiście przyczyną tego było lenistwo, a jak wiadomo każdy człowiek, gdy da się ponieść błogiemu lenistwu znajduje dziesiątki przeróżnych argumentów, aby je usprawiedliwić.
Postanowiłem więc, że odejdę od planu treningowego, który opracowałem sobie w lutym i przyjmę założenie, że będę biegał conajmniej 5 razy w tygodniu, a każdy bieg będzie trwał minimum 60 minut.
Realizację nowych założeń rozpocząłem już dzisiaj. Sobotni ranek powitał nas mroźną, ale także słoneczną pogodą. Temperatura w okolicach 7 stopni na minusie, chociaż w słońcu zdecydowanie cieplej. Taki dzień to najlepszy bodziec do przełamania marazmu treningowego w jaki popadłem dwa tygodnie temu. O godzinie 9 wystartowałem i pomimo początkowego uczucia ciężkości nóg i ogólnego uczucia zmęczenia udało mi się z czasem pokonać te przeciwności i wykonać 61 minut i 08 sekund biegu, podczas którego pokonałem - według wskazań mojego krokomierza - dystans 6,40 km, biegnąc ze średnią prędkością 3,04 km/h i spalając 781,1 kcal.
Nieszczęsne dwa tygodnie, podczas których wykonałem jedynie łącznie 3 treningi sprawiły, że początek biegu miałem dość trudny, gdyż nogi ciążyły mi jakby były z ołowiu, ale z kolejnymi minutami biegu organizm wracał do właściwej dyspozycji. Jutro zrobię sobie poranny trening - swobodne rozbieganie, a od poniedziałku rozpoczynam treningi wieczorową porą. Najwyższy czas wrócić do dobrych nawyków. Dzień bez biegania to dzień stracony !!! I tą zasadę należy sobie dobrze przyswoić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz