Powered By Blogger

sobota, 16 marca 2013

Sobotnie ranne bieganie

Na początek muszę się przyznać, że niestety ostatnie dwa tygodnie treningowe zawaliłem. Od początku moich regularnych treningów, czyli od października ubiegłego roku, poprawiłem kondycję i wydolność na tyle, że mogę już zacząć realizować ponad godzinne treningi biegowe. Dlatego też niemożliwe jest kontynuowanie przeze mnie porannych treningów, gdyż wiązałoby się to z koniecznością jeszcze wcześniejszego niż dotychczas wstawania, a tym samym wcześniejszej pory snu. Nie pozostało mi nic innego jak tylko przeniesienie treningów od poniedziałku do piątku na godziny wieczorne, a ranne wybieganie wykonywać w weekend. Niestety nie udało mi się tej zmiany wprowadzić z dobrym skutkiem i jak już wspomniałem na wstępie kolejne dwa tygodnie treningowe zawaliłem. Oczywiście przyczyną tego było lenistwo, a jak wiadomo każdy człowiek, gdy da się ponieść błogiemu lenistwu znajduje dziesiątki przeróżnych argumentów, aby je usprawiedliwić.
Postanowiłem więc, że odejdę od planu treningowego, który opracowałem sobie w lutym i przyjmę założenie, że będę biegał conajmniej 5 razy w tygodniu, a każdy bieg będzie trwał minimum 60 minut.
Realizację nowych założeń rozpocząłem już dzisiaj. Sobotni ranek powitał nas mroźną, ale także słoneczną pogodą. Temperatura w okolicach 7 stopni na minusie, chociaż w słońcu zdecydowanie cieplej. Taki dzień to najlepszy bodziec do przełamania marazmu treningowego w jaki popadłem dwa tygodnie temu. O godzinie 9 wystartowałem i pomimo początkowego uczucia ciężkości nóg i ogólnego uczucia zmęczenia udało mi się z czasem pokonać te przeciwności i wykonać 61 minut i 08 sekund biegu, podczas którego pokonałem - według wskazań mojego krokomierza - dystans 6,40 km, biegnąc ze średnią prędkością 3,04 km/h i spalając 781,1 kcal.
Nieszczęsne dwa tygodnie, podczas których wykonałem jedynie łącznie 3 treningi sprawiły, że początek biegu miałem dość trudny, gdyż nogi ciążyły mi jakby były z ołowiu, ale z kolejnymi minutami biegu organizm wracał do właściwej dyspozycji. Jutro zrobię sobie poranny trening - swobodne rozbieganie, a od poniedziałku rozpoczynam treningi wieczorową porą. Najwyższy czas wrócić do dobrych nawyków. Dzień bez biegania to dzień stracony !!! I tą zasadę należy sobie dobrze przyswoić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz