W przeciwieństwie do wczorajszego porannego treningu, który wykonywałem po zaledwie trzech niepełnych godzinach snu dzisiaj już udało mi się przespać niemal całe 8 godzin i przystąpić do zaplanowanego na dzień dzisiejszy w planie treningowym 45 minutowego biegu wyspanym i wypoczętym. Termometr o godzinie 08:30 wskazywał aż trzy stopnie na plusie, a więc niespodziewanie przyszła odwilż. Do biegania przypiąłem dodatkowo do nóg i rąk opaski obciążeniowe 4 sztuki każda o wadze 1,25 kg. W ciagu 45 minut pokonałem dystans niemal 6 kilometrów, co przekłada się 7248 wykonanych kroków, a także spaliłem 566,4 kcal. Średnia prędkość biegu wynisoła 3,22 km/h. Muszę przyznać, że dodatkowe obciążenie dało się tym razem dość dobrze poczuć, a to dlatego, że po pierwsze był to pierwszy dzień z takim dystansem czasowym, po drugie wilgotne powietrze i topniejący śnieg biegu nie ułatwiały. I w ten sposób zakończyłem dzisiaj VIII tydzień dwunasto tygodniowego planu treningowego, a więc czas na krótkie podsumowanie tego VIII tygodnia.
Muszę się przyznać, że w tym VIII tygodniu nie udało mi się zachować zupełnej abstencji od spożywania słodyczy i parę razy sięgnąłem a to po czekoladę, a to po jakieś wafle. Muszę jednak bardziej się z tym pilnować, tak aby do świąt już więcej słodycze odstawić na bok, bo w święta pewnie nie da się uciec od kawałka jakiegoś ciasta. Jednak pomimo tego waga dzisiaj rano pokazała wynik jak najbardziej zadowalający, bo okazało się, że kolejny kilogram już ubył. To naprawde fajne uczucie, gdy wchodzi się na wagę i widzi się, że wskazuje ona mniej niż dzień wcześniej, mniej niż tydzień wczesniej, mniej niż już 8 tygodni wcześniej. A jeszcze milsze uczucie, gdy znajomi, a właściwie znajome mówią wprost, że widać ubytek kilogramów. To naprawdę bardzo motywuje do dalszej pracy. Dumny jestem przede wszystkim z tego, że pomimo różnych przeszkód - w zeszły piątek rankiem jakieś zatrucie pokarmowe, w nocy z czwartku na piątek i wczorajszy piątkowy ranek walka z powodzią zafundowaną przez sąsiadów - na dzień dzisiejszy nie przepadł mi żaden dzień treningowy. Zanim rozpocząłem realizację tego 12 tygodniowego planu treningowego rozpisałem go w zeszycie na poszczególne tygodnie i póki co trzymam się tej rozpiski dość ściśle. Regularny trening przynosi oczekiwane, a nawet więcej niż oczekiwane efekty, więc mogę z czystym sumieniem polecić ten plan wszystkim borykającym się z problemem nadmiaru kilogramów i szukającym optymalnego treningu. Oprócz ubytku wagi oczywiście ubywa też centymetrów w pasie i udach, po tym tygodniu muszę odjąć kolejny kilogram zarówno z obwodu pasa jak i ud. Kondycja też stopniowo się poprawia i dzisiejsze 45 minut przebiegłem bez konieczności przystawania czy jakiegoś gwałtownego łapania powierza, a jedyną trudnością było dodatkowe obciążenie jakie postanowiłem dopiąć do rąk i nóg. Jutro niedziela, czyli dzień zasłużonego odpoczynku i regeneracji sił, a od poniedziałku rozpoczynamy już IX tydzień treningowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz