Powered By Blogger

piątek, 7 grudnia 2012

Trzeci dzień VII tygodnia planu treningowego zakończony

Dzisiejszy dzień treningowy wyglądał zupełnie inaczej niż wszystkie dotychczasowe treningi, a mianowicie trening byłem zmuszony zrobić wieczorem, a nie rankiem. Wszystkiemu winien bezpośrednio mój żołądek, który od mniej więcej godziny 1 rano nie dawał mi spokojnie pospać i niestety do 5 rano musiałem mierzyć się z żołądkowymi komplikacjami. Dałem się wczoraj wieczorem skusić na jajecznicę z parówkami no i niestety okazało się, że parówki świeże raczej nie były. Jednak po powrocie z pracy i zjedzeniu ciepłej zupy okazało się, że żołądek się uspokoił i mogę normalnie zrealizować plan treningowy przypisany do dzisiejszego dnia. A zgodnie z planem dzisiaj 20 minut biegu i dwie serie po 22 powtórzenia ćwiczeń sprawnościowych.
Dzisiejsze bieganie wypadło w zimowej aurze. Na zewnątrz - 5 stopni, sporo śniegu i dość rześkie powietrze. W ciągu 20 minut biegu po odśnieżonych, ale dość oblodzonych chodnikach pokonałem dystans niecałych trzech kilometrów biegnąc w tempie 2,15 km/h. Jak wskazał krokomierz spaliłem w tym czasie 258 kcal. Myślę, że wynik mając na względzie panujące warunki atmosferyczne jest całkiem niezły, a dla mnie tym ważniejszy, że mając na względzie problemy żołądkowe miałem spore obawy przed jego rozpoczęciem.

Dzisiejszy wieczorny trening utwierdził mnie w przekonaniu, że to jednak ranne trenowanie, a zwłaszcza bieganie w mieście ma więcej plusów. Biegnąc wieczorem przez miasto ubrany w dres, kórtkę przeciwdeszczową, adidasy i kominiarkę, a do tego jeszcze z dużymi słuchawkami na uszach wywołałem nielada sensację wśród przechodniów. Każdy kogo mijałem musiał się obejrzeć, a jak szedł z kimś to oczywiście musiał skomentować. Jakby to takie dziwne było, że ktoś w taką pogodę decyduje się na biegania, a w dodatku biega w kominiarce. A rankiem całkiem puste chodniki i ulice, cicho i spokojnie. Jutro z rana ostatni 4 dzień treningowy VII tygodnia i 40 minut biegu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz