Sierpniowe upalne poniedziałkowe popołudnie, termometr umieszczony
za oknem wskazuje niemal 30 stopni w cieniu, a więc można albo siedzieć w domu
i się „topić” przed kompem czy telewizorem, a można również wskoczyć w sportowy
strój i zrealizować pierwszy w tym tygodniu trening biegowy.
Początek dzisiejszego treningu wypadł na godzinę 16:00 tuż
po powrocie z pracy. W czasie 41 minut i 12 sekund pokonałem dystans ponad 6
kilometrów spalając przy tym 531,1 kcal. Niestety bieg nie należał do
najłatwiejszych, gdyż upał dawał się nieźle we znaki, a moja dzisiejsza trasa
wypadała w miejscach, gdzie trudno było dostrzec choćby malutki cień. A najlepszym
dowodem na to, że słońce dość ostro grzało niech będzie fakt, że w moim bidonie
niemal zagotował się napój izotoniczny, który przez cały dzień chłodził się w
lodówce.
Jednak pomimo trudniejszego niż zazwyczaj biegu zgadzam się
ze zdaniem wyrażonym w jednym z komentarzy, że w bieganiu trudne są początki, a
z czasem załapuje się pozytywnego bakcyla i w dniach przerwy po prostu zaczyna
tego biegania brakować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz