Pogoda w ostatnią niedzielę września niemal letnia, a więc
doskonała okazja, aby po długim okresie przerwy w regularnych treningach
powrócić na biegowe szlaki. Walcząc więc trochę z pewną formą biegowego
lenistwa o godzinie 10:40 rozpocząłem niedzielne rozbieganie. W czasie 42 minut
i 20 sekund pokonałem dystans 6,27 km spalając przy tym 542,9 kcal.
Wynik zapewne wielu z Was nie rzuca na kolana, ale musze
podkreślić, że był to pierwszy trening biegowy od niemal dwóch miesięcy, a żeby
go zrealizować musiałem stoczyć walkę z wewnętrznym antybiegowym leniem, który
wciąż szeptał, że przecież niedziela jest do odpoczynku, a nie pocenia się
podczas biegania.
Jednak dzisiaj to ja wziąłem górę nad leniem. A dzisiejszy
trening mimo, że pierwszy po tak długiej przerwie nie należał do szczególnie
trudnych, a satysfakcja po jego zakończeniu była naprawdę duża.
Zapewne niektórzy chcieliby zapytać skąd u mnie tak długa
przerwa w treningach. Odpowiedzi jest kilka, a każda z nich stanowi tylko
częściowe wytłumaczenie. Po zakończonej 28 sierpnia pieszej pielgrzymce na
Jasną Górę potrzebowałem trochę czasu na dojście do siebie, czyli tak naprawdę
wyleczenie otarć, odcisków czy odpażeń, co oczywiście trwało dłużej niż
przewidywałem, gdyż górę wziął wspomniany wcześniej leń. Poza tym po
przeprowadzce zawsze znajduję wiele rzeczy, które należy załatwić pilnie, aby
tylko nie iść na trening. I w ten sposób utraciłem radość jaką daje bieganie i
sporo motywacji do regularnych treningów. W dodatku czynnikiem demotywującym do
treningowego wysiłku był fakt, że pielgrzymkę zakończyłem z kilkoma kilogramami
mniej i od jej zakończenia moja waga, pomimo braku regularnych treningów i
diety, nie drgnęła w górę.
Jednak u każdego biegacza prędzej czy później pojawia się
tęsknota za bieganiem i dzisiaj to ona wzięła górę nad treningowym niebytem i
mam nadzieję, że z czasem powróci też motywacja oraz radość z biegania.
A w poszukiwaniu motywacji i radości z biegania może pomóc
lektura książki Beaty Sadowskiej „I jak tu nie biegać”, w której autorka nie
zanudza setką naukowych i dla biegowych amatorów często zupełnie nieprzydatnych
ciekawostek, ale podzieli się z wami swoją biegową pasją, radością przelewając
na was część swojej biegowej radości.
Miłej lektury i do zobaczenia na biegowych szlakach.
Rozbieganie ważne, jeśli chce się startować w kolejnych imprezach biegowych ;)
OdpowiedzUsuńCoś z tym chudnięciem bez treningów i diet to chyba nie do końca prawda ? Chyba masz inne formy wysiłku fizycznego zamiast biegania ?
OdpowiedzUsuńFajnie tak po długiej przerwie poczuć ten wiatr, opór powietrza i to słodkie zmęczenie, lekką zadyszkę i radość z pokonywania kolejnych kilometrów.
OdpowiedzUsuńfajny blog
OdpowiedzUsuńKiedy nowe post opublikujesz? Czekam!
OdpowiedzUsuń