Powered By Blogger

niedziela, 28 września 2014

Niedzielne przedpołudniowe rozbieganie



Pogoda w ostatnią niedzielę września niemal letnia, a więc doskonała okazja, aby po długim okresie przerwy w regularnych treningach powrócić na biegowe szlaki. Walcząc więc trochę z pewną formą biegowego lenistwa o godzinie 10:40 rozpocząłem niedzielne rozbieganie. W czasie 42 minut i 20 sekund pokonałem dystans 6,27 km spalając przy tym 542,9 kcal.
Wynik zapewne wielu z Was nie rzuca na kolana, ale musze podkreślić, że był to pierwszy trening biegowy od niemal dwóch miesięcy, a żeby go zrealizować musiałem stoczyć walkę z wewnętrznym antybiegowym leniem, który wciąż szeptał, że przecież niedziela jest do odpoczynku, a nie pocenia się podczas biegania.
Jednak dzisiaj to ja wziąłem górę nad leniem. A dzisiejszy trening mimo, że pierwszy po tak długiej przerwie nie należał do szczególnie trudnych, a satysfakcja po jego zakończeniu była naprawdę duża.
Zapewne niektórzy chcieliby zapytać skąd u mnie tak długa przerwa w treningach. Odpowiedzi jest kilka, a każda z nich stanowi tylko częściowe wytłumaczenie. Po zakończonej 28 sierpnia pieszej pielgrzymce na Jasną Górę potrzebowałem trochę czasu na dojście do siebie, czyli tak naprawdę wyleczenie otarć, odcisków czy odpażeń, co oczywiście trwało dłużej niż przewidywałem, gdyż górę wziął wspomniany wcześniej leń. Poza tym po przeprowadzce zawsze znajduję wiele rzeczy, które należy załatwić pilnie, aby tylko nie iść na trening. I w ten sposób utraciłem radość jaką daje bieganie i sporo motywacji do regularnych treningów. W dodatku czynnikiem demotywującym do treningowego wysiłku był fakt, że pielgrzymkę zakończyłem z kilkoma kilogramami mniej i od jej zakończenia moja waga, pomimo braku regularnych treningów i diety, nie drgnęła w górę.
Jednak u każdego biegacza prędzej czy później pojawia się tęsknota za bieganiem i dzisiaj to ona wzięła górę nad treningowym niebytem i mam nadzieję, że z czasem powróci też motywacja oraz radość z biegania.
A w poszukiwaniu motywacji i radości z biegania może pomóc lektura książki Beaty Sadowskiej „I jak tu nie biegać”, w której autorka nie zanudza setką naukowych i dla biegowych amatorów często zupełnie nieprzydatnych ciekawostek, ale podzieli się z wami swoją biegową pasją, radością przelewając na was część swojej biegowej radości.  Miłej lektury i do zobaczenia na biegowych szlakach.

5 komentarzy:

  1. Rozbieganie ważne, jeśli chce się startować w kolejnych imprezach biegowych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś z tym chudnięciem bez treningów i diet to chyba nie do końca prawda ? Chyba masz inne formy wysiłku fizycznego zamiast biegania ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie tak po długiej przerwie poczuć ten wiatr, opór powietrza i to słodkie zmęczenie, lekką zadyszkę i radość z pokonywania kolejnych kilometrów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nowe post opublikujesz? Czekam!

    OdpowiedzUsuń